Pub Grub, czyli co jeść w Irlandii

Żyć w innym kraju i nie próbować miejscowych potraw? Byłoby to zbrodnią i grzechem niewybaczalnym. W każdym nowym miejscu warto próbować lokalnych specjałów, kuchnia jest przecież częścią dziedzictwa danego regionu. Już będąc na Sycylii, cytowałam słowa Matthew Fort'a, iż każda narodowa kuchnia jest lekcją historii na talerzu, w dodatku smaczniejszą i szybciej zapadającą w pamięć;) Tym razem przedstawiam Pub Grub, czyli "pubowe żarło" Irlandii. 


Stanowcza większość irlandzkich pubów szczyci się tradycją podawania posiłków:) Zwyczaj ten, pochodzi jeszcze z czasów, kiedy podróżnicy i pielgrzymi zatrzymywali się w karczmach, zajazdach lub gospodach na sen, piwo i strawę. Obecne puby, może nie służą pryczami "strudzonym wędrowcom", gwarantują za to wgląd do menu i nie ignorują podstawowych ludzkich potrzeb;) Serwują od mniejszych przekąsek aż po prawdziwe obiadowe dania;) Przyznaję, że od razu pokochałam ten wspaniałomyślny zwyczaj! Przecież po piwie, niemal zawsze dopada człowieka koński apetyt. Bolesny, otępiający głód. Tutaj, nie trzeba wychodzić z pubu, by z irytacją i burczącym brzuchem szukać za rogiem czegoś "na szybko". Tutaj, wszystko co trzeba, znajduje się na miejscu. I chwała Irlandczykom za to!

 Irish Stew - gulasz z wołowiną, cebulą, marchewką, groszkiem, ziemniakami i lokalną odmianą rzepy (z ang. turnip)
Prawdziwe hamburgery z wołowiną  i frytkami, przysięgam, nigdy wcześniej lepszych nie jadłam!
 seafood chowder - zupa rybna z owocami morza (z widokiem na Morze Celtyckie:))
 krem z ciecierzycy - w Irlandii do miseczki zupy często podają regionalny ciemny chleb sodowy
krem z warzyw (ten akurat głównie z pory)
 irlandzkie sery typu cheddar - aromatyzowane, od lewej: przyprawami/piwem Guinness/winem
skrzydełka kurczaka w sosie BBQ
Irish shepherds pie - czyli placek "pastucha" z mięsem mielonym i warzywami (a ten tutaj zapiekany jeszcze z dużą ilością sera na wierzchu - był trochę ciężki...)
 Wpływy angielskie, w postaci ryby z frytkami
 Pubowe tosty z szynką, serem i cebulą, do tego frytki i sałatka z marchewką i majonezem (brzmi może dziwacznie, ale smakowało wybornie i sam właściciel baru w Lismore nas ugościł;)) Do tego irlandzkie piwo Smithwick (z Kilkenny) o rubinowym kolorze.
Irish Coffee, czyli tutejszy deser;) kawa z dodatkiem irlandzkiej whisky, rewelacja!
Nieśmiertelny Guinness! Cóż by poczęli bez niego Irlandczycy?!
(to najsłynniejsze na świcie, ciemne piwko wywodzi się z Dublina)
 Poza Guinnessem, Irlandia może poszczycić się także lokalnymi, mniej znanymi browarami. Tutaj McGargles - do wyboru złoty lub bursztynowy (o kwiatowym aromacie). Pyszności...
Bulmers, czyli irlandzki cydr jabłkowy (produkowany w Clonmel)

Komentarze

  1. Faktycznie,żarcie w pubach mają przepyszne.Szczególnie hamburger z irlandzkiej wołowiny wzbudził mój smakowy zachwyt,tym bardziej,że w Polsce zawsze mnie rozczarowywał i unikałam tego typu jedzenia. W małych,prowadzonych przez rodziny pubach,gdzie senior podaje,a babcia z mamą pichci w kuchni, jedzenie jest wyjątkowo smaczne(przekonaliśmy się o tym nie raz,na trasie,w maleńkich miasteczkach).W takich miejscach zwykły tost urasta do dzieła sztuki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzucam wszystko i jade! A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Irlandię za super piwko sandwiche owoce morza za muzykę na żywo w pubach za humor mieszkańców za ocean góry a najbardziej kocham Galway. Fajny blog pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten skromny, niepozorny kraj stał się nam niezwykle bliski na niemal 2 lata. Pomimo zmiennej pogody wspominam go bardzo ciepło! Jednak tęsknota za Polską zwyciężyła. Dziękuję za miłe słowa:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Spodobał Ci się ten post? Bardzo ucieszy mnie Twój komentarz :)

Daria Staśkiewicz